Naturalne środowisko
Przeszliśmy z mężem przez wszystkie szczeble edukacji muzycznej. Przez kilka lat sami byliśmy nauczycielami w szkołach muzycznych. Ze szczęściem patrzyłam na moich uczniów, którzy na egzaminie z fortepianu z błyskiem w oku grali swoje utwory. Wtedy często stawiałam sobie pytanie: Jak z ucznia wydobyć potencjał i nie zabić pasji?. Teraz, kiedy jesteśmy rodzicami i obserwujemy swoje dzieci, wiemy, że najważniejsze jest po prostu bycie z nimi. A one chłoną nasze naturalne środowisko.
Erwin Gordon mówił, że każdy człowiek rodzi się ze zdolnościami muzycznymi. Tylko od warunków zewnętrznych zależy, czy one się utrzymają. Tak jak z nauką języka – jeśli dziecko nie jest w nim stymulowane, to nie będzie w nim mówiło. Gordon uważał, że zdolności to nie to samo, co osiągnięcia. Bezcenne jest szukanie własnej drogi artystycznej i podążanie nią. Często słyszymy pytanie, czy nasze dzieci będą grały na jakimś instrumencie. Nie wiemy. Na ten moment widzimy w nich niezniszczoną chęć pochłaniania muzyki.
Czas prenatalny
Czas prenatalny, choć wymagający, jest pełen pokoju, ciszy i muzyki. Każde z naszych dzieci ma swój utwór, który napisałam dla nich w tym czasie: Franciszek – In principio… na harfę, wiolonczelę i fortepian; Helenka – Mój Bóg jest głodny na chór i perkusję; Maria Fatima, która oręduje za nami w niebie – Totus Tuus na chór a cappella; Ktoś, na kogo jeszcze czekamy – Septem verbum na orkiestrę symfoniczną. Trudno powiedzieć, jakie jest przełożenie mojego tworzenia na ich zdolności, ale wiem, że rozpoznają swoje utwory i bardzo je lubią.
Mozart, śpiew i twórczość
Podczas studiów spotkałam się z badaniami na temat korzystnego wpływu muzyki Mozarta na rozwój mózgu dziecka. Mimo ostrożnego podejścia do tego zagadnienia podjęłam próbę słuchania tej muzyki, będąc w stanie błogosławionym z Helenką. Przykładałam słuchawki do brzucha, a ona słuchała. Efekt? Codziennie słyszę, jak nasza dwuletnia córeczka mówi: „Mamusiu, poproszę Mozarta”. I tańczy, tańczy, tańczy… Dzięki symetrycznym frazom oraz wyraźnym zakończeniom muzyka ta posiada wyjątkowe właściwości harmonizacji pracy serca i mózgu, co ma istotny wpływ na muzykalność i proces uczenia się. Podobnie jak inni rodzice dbamy o zdrowe i odpowiednie dla naszych pociech jedzenie, a dodatkowo z wielką starannością wybieramy i selekcjonujemy dla nich muzykę. Jesteśmy świadomi, jak wiele korzyści ze sobą niesie. Kiedy nasze dzieci się urodziły, więcej do nich śpiewaliśmy, niż mówiliśmy. Przynajmniej do pierwszego roku życia. Powstawały dla nich piosenki czy bajki muzyczne przy pianinie. Często słuchaliśmy Bajek Grajek. Są to polskiej produkcji słuchowiska dla dzieci, w znakomitej obsadzie aktorskiej i z muzyką na wysokim poziomie artystycznym. Teraz nasze dzieci same stały się twórcami. „Mamo, posłuchaj tej melodii!” – zagrał ostatnio mój czteroletni syn po dłuższej chwili próbowania „czegoś” na pianinie. Nierzadko też słyszę od niego: „Chcę dziś komponować Pemomeski. Wybierz mi, proszę, skrzypce, kontrabas, kotły, waltornię i fagot”. Pemomeski to autorska nazwa cyklu utworów Franciszka. Razem z Helenką znają balet Sergiusza Prokofiewa Piotruś i wilk – śpiewają melodię każdego z bohaterów, a potem sami się w nich zamieniają i tworzą własny scenariusz. Oczywiście, są przy tym bardzo naturalni – śpiewając, stoją na głowie lub robią przewroty i podskoki.
Ruch i Montessori
Zdarza się, że organizuję dla dzieci rytmikę w naszym salonie. Uwielbiają to! Uruchamiamy wtedy wyobraźnię. Dzieci słuchają sygnałów muzycznych i wykonują podane przeze mnie polecenia. Później się zamieniamy – one prowadzą zajęcia przy pianinie, a ja wykonuję ich polecenia. Pięknie nas to łączy i uzupełnia. Podczas zabawy muzyczno-ruchowej staram się wykorzystywać także inne dziedziny nauki. Daję dzieciom do przeczytania wyrazy lub cyfry. Czasami płyniemy albo lecimy na inny kontynent. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o tańcu – połączeniu wrażliwości muzycznej i ruchowej. Nasze dzieci bardzo lubią tańczyć do muzyki Piotra Czajkowskiego, szczególnie do Walca kwiatów z Dziadka do orzechów, a jednocześnie bardzo inspiruje je krakowiak w wykonaniu zespołu Mazowsze. Początkowo był to taniec spontaniczny, jednak z czasem zaczęli wymyśla coraz bardziej skomplikowane figury i tworzyć choreografię. Widzimy, jak układają sobie świat, jak ubogaca je to, co robimy.
Muzyka jest dla nas ważna. Zauważyliśmy jednak, że dla rozwoju naszych dzieci potrzebna jest między innymi praca nad koncentracją. Tego zagadnienia doszukaliśmy się w metodzie Marii Montessori, która prowadziła wiele badań na ten temat. Twierdziła ona, że koncentracja prowadzi do kontemplacji. Dziecko wtedy samodzielnie odnajduje głębsze pokłady swoich zdolności, aktualnych zainteresowań (polaryzacja uwagi) i możliwości. Od początku zachęcaliśmy nasze dzieci do ćwiczeń nad koncentracją poprzez wykonywanie takich czynności, jak przelewanie czy przesypywanie. Nie przeszkadzaliśmy im, kiedy się czymś dłużej zajmowali. Nie martwiło nas, że kuchnia jest mokra i brudna, a oni nie do poznania. Teraz pracują już z pomocami Montessori, a muzyczne pomoce przygotowujemy sami. Widzimy bardzo dobre rezultaty tych działań. Czas koncentracji wydłuża się wraz z wiekiem dziecka. Jest to czynnik niezbędny do późniejszego rozwoju, nie tylko muzycznego (jakże istotny podczas ćwiczeń!), lecz także intelektualnego, psychicznego i duchowego.
Muzyka jest wszędzie
Muzyka to nie tylko zbiór dźwięków ułożonych w melodię, harmonię i rytm. To także życie, styl życia. Zachęcamy nasze dzieci do szukania dźwięków w lesie, na ulicy, w domu. Uczymy je słuchania. Przecież dźwięki to szum liści, śpiew ptaków, odgłos przejeżdżającego roweru czy bicie serca. Bywa, że w kuchni staramy się w niekonwencjonalny sposób poznawać wartości rytmiczne. Krojąc jabłko, rytmicznie mówimy: „całe jabłko; pół jabłka – pół jabłka; ćwierć – ćwierć – ćwierć – ćwierć”. W różnych momentach dnia bierzemy kamerton i śpiewamy dźwięk la. Kiedy komponuję, czasami pytam dzieci, jaki słyszą instrument. Helenka na przykład odpowiada: „Taki gruby – to kontrabas”. Dzieci nas obserwują i słuchają, jak z mężem rozmawiamy o muzyce, utworach i sztuce. Staramy się uczestniczyć w koncertach dla dzieci i grupowych zajęciach muzycznych. To jest ich „powietrze”.
Rodzicielstwo a twórczość
Rodzicielstwo, którym zostaliśmy obdarzeni, wypełnia nasze małżeństwo i nadaje sens naszym działaniom. Wpływa na mnie jako kompozytorkę i niezwykle inspiruje. I odwrotnie – dzięki wrażliwości muzycznej nasze rodzicielstwo jest ciekawe i głębokie. Pozwala spojrzeć szerzej na wiele spraw i pomaga przejść przez to, co czasem niełatwe. Zachęca do nowych wyzwań. Muzyka wyzwala emocje, czyni szczęśliwym. Dzięki niej atmosfera w naszym domu jest bardzo radosna. Wpływa na całokształt wychowania: na rozwój osobowościowy, intelektualny i relacje między ludźmi.
Co robić?
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy jest rodzicem-muzykiem. Zachęcam jednak, by wybierać dzieciom dobrą muzykę, tzn. taką, dzięki której damy im możliwość rozwoju i uwrażliwimy na ogólnie pojęte piękno. Niektórzy z kompozytorów muzyki klasycznej pisali z myślą o dzieciach, m.in. Camille Saint-Säens (Karnawał zwierząt), Modest Musorgski (Obrazki z wystawy), wspomniany Sergiusz Prokofiew (Piotruś i wilk). Na uwagę zasługują także wyżej wymienione Bajki Grajki. Dzieciom możemy pomagać nie tylko w sposób odtwórczy (proponując słuchanie muzyki), lecz także twórczy (na przykład przez śpiew, nawet jeśli ktoś uważa że nie potrafi). Niezwykle inspirujące jest uwrażliwianie na słuchanie, szczególnie w ciszy, w której jest najwięcej muzyki. Ważne jest obserwowanie dziecka, podążanie za nim i wspieranie go. Być może odsłonięcie skrawka naszej codzienności stanie się dla was zachętą do poszukiwań własnej drogi w edukacji muzycznej.
Jestem przekonana, że potrzebna jest nieustanna praca nad swoim środowiskiem po to, żeby środowisko naturalne naszych dzieci było piękne i szczęśliwe. Jest to możliwe i wierzę, że wypełni nasze człowieczeństwo!
Sonia Brauhoff